Wątek transformacji człowieka to nierozerwalny z nim wątek żałoby .
Bo transformacja to umieranie kawałka Ciebie i rodzenie się na nowo.
Kobiety w te klocki mają naturalnie łatwiej, bo o tym jest cykl miesięczny w kobiecie. Choć teraz – kiedy i kobiety oderwane od swej natury w męskim przejawieniu pędzą przez świat – to każdy ma trudno.
A zatem zawsze kiedy jest zmiana coś umiera:
- Ty jako dziecko, uczeń, student
- Ty jako niezamężna, bezdzietna osoba
- Ty jako „nie – rodzic”
- Ty jako pracownik danego miejsca
- Ty jako ta, która myślała o sobie jakoś
- Ty jako mieszkaniec danego miejsca…
Każda dosłownie zmiana czy to mentalna, moralna, nawykowa, fizyczna przynosi śmierć tego co było wcześniej.
A śmierć potrzebuje żałoby, wyrażenia żalu i bólu, którego wyrażać nie umiemy…
Bo żałoba w naszym świecie zarezerwowana jest do momentu w którym jest trup.
A w innych przypadkach „ogarnij się i uszy do góry”.
Dlaczego to piszę?
Bo być może (i mocno prawdopodobnie) nosisz w sobie masę żalu, żałoby właśnie po różnych kawałkach siebie, którego już nie ma.
I ten żal się gromadzi, skupia, rośnie za zamkniętymi drzwiami twego serca.
A czasem wystarczy opłakać solidnie „tamtą pracę, tamtą kobietę, siebie sprzed ślubu, tamten utracony dom, pozycję, reputację, marzenie…” aby iść dalej już z lekkim sercem. To normalne jest, że czujesz żal.
Niezdrowe jest, że go nie wyrażasz…
Poniżej krzywa transformacji i emocji z nią związanych. Nie utykaj na dole.
Pamiętaj, że jesteś tam po to aby się odbić i iść dalej.
A jak się pogubisz to zapraszam na sesje 1:1, po tej krzywej wędrujemy z moimi podopiecznymi.