fbpx

Mój Mąż

Bez tytułu

Najwyższą formą jogi jest świadome partnerstwo i życie w rodzinie.

Mój mąż…
Mężczyzna, przy którym wszystko to co najgłębiej kobiece we mnie odważa się pokazać.
Płochliwe, subtelne, miękkie, niestabilne, falujące, zmienne, kipiące, bulgocące, wybuchające…
Tworzy na mnie kolosalną przestrzeń pełną miłości, akceptacji, stabilności.

Dojrzałam do objęcia tego z czasem naszych 20 wspólnych lat.
Dojrzałam do przyjęcia swego wewnętrznego mężczyzny, który przez dziesięciolecia siał spustoszenie.
Dojrzałam do zobaczenia piękna i mądrości męskiego, które płynie w mężczyźnie – ojcu moich synów, towarzyszu szalonych naszych chwil, ale i tych monotonnych, powolnych, codziennych, rutynowych działań.

Na sesjach coraz więcej par się pojawia.
Par, które nie umieją rozmawiać, być pod jednym dachem bez codziennej awantury.
Serce boli kiedy to widzę…

I myślę sobie, że związek, małżeństwo to praca full time. Odzierająca z ego – pychy, dumy, poczucia wyższości lub małości, zazdrości, bólu istnienia.
Odzierająca aż staniemy przed sobą zupełnie na golasa w „Jestem”

Jak to możliwe, że te najbliższe nam osoby bywają tak bardzo dalekie?
Jak to możliwe, że zgadzamy się żyć w martwych relacjach?
Jak to możliwe, że dwoje dorosłych ludzi na oczach dzieci obrzuca się błotem, krzywdzi fizycznie?
Jak to możliwe, że się zdradzamy z byle kim, byle gdzie, byle jak…

Możliwe…
W bólu istnienia, w pułapce ego, w ciele bolesnym, cieniu swym jesteśmy dziećmi, które bawią się w dom…
Bawią się odtwarzając zasady dorosłych jakie było im dane oglądać – pijaków, brutali, niespełnionych, nadpobudliwych, pokrzykujących, reaktywnych, nieobecnych, zamrożonych dorosłych.

Zabawa w dom…

Świadome małżeństwo, świadome rodzicielstwo nie jest łatwe, wygodne, lekkie…
Odbiega od obrazka z reklam czekoladek.
Odbiega od wyobrażeń Disneya, którymi karmi się nas za dziecka.
Nie ma wieży.
Nie ma księcia na koniu.
Księżniczka musi uratować się sama…
Książę sam musi zapolować na smoka…

Sięgając w swoje własne mroki jedno i drugie potrzebuje zapalić światło dla siebie.

I wtedy – tylko wtedy – ona gotowa będzie na Księcia a on będzie umiał objąć ją bez lęku.
Po drodze jedyne co mogą dla siebie zrobić to dać sobie przestrzeń cierpliwości, obecności, objęcia swego pomieszania…

Mamy po 45 lat.

20 lat spędziliśmy razem.

A przygoda jakby zaczyna się na nowo.

Co za wspaniałe okoliczności

Potrzebujesz wsparcia?

Zapraszam.

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on linkedin
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *