fbpx

Przytulanie

316284434_3298076037175831_6265799003513438250_n

Przytulanie się a granice.

Jakiś czas temu zaczęłam na głos, klarownie, stawiać granice odnośnie zadbania o moje samopoczucie a idąc dalej jakość mojej pracy.
Kończąc zajęcia nie przytulam się z innymi na pożegnanie.
Ponieważ kiedy kończę i 'domykam przestrzeń’ zostaje już tylko dla siebie.
Chodzi o dotyk, nie rozmowę.

Prowadząc kilkanaście warsztatów w roku, kilkadziesiąt godzin zajęć wyjazdowych, sześć godzin zajęć co tydzień, dodatkowo jeżdżąc do innych nauczycieli doświadczam pięknych poruszających, głębokich i autentycznych spotkań z ludźmi.
Jestem w kontakcie z innymi bardzo często.
Takie spotkania warte są dopełnienia ich o bliskość, o przytulenie, ale nie zawsze.

Lubię fizyczność pozostawić dla najbliższych, czuję się wtedy najlepiej.

Mam naturalną potrzebę pozostawienia siebie samej dla siebie a nie 'rozdać się’ w nieświadomości pożegnań lub przywitań,
tylko dlatego że ktoś tego chce ode mnie lub nie potrafi inaczej lub tęsknił bardziej, niż udało mu się zauważyć 'gdzie’ jestem.
Lub po prostu chciał mnie przytulić, bo jest cudownym i czułym człowiekiem, a ja się nie przytulam…
I aż trzeba napisać o tym w internecie.

Znasz to uczucie kiedy przytulasz się z kimś i chcesz aby to trwało do końca świata albo jeszcze dłużej?

Albo kiedy przytulasz się i czujesz jak ta osoba bardzo Cię potrzebuje lub Ty bardzo potrzebujesz być w jej objęciach?
Kiedy to jest karmiące, kojące, zasilające?


Albo kiedy to przytulenie pozostawia po sobie wiele mieszanych odczuć ale nie do końca wiesz czym one są ani czy są 'Twoje’.
Osłabia.

Co zmienia zauważenie i wyrażenie tego małego, ogromnego szczegółu?
Bardzo dużo.
Stojąc tu gdzie stoję odczuwam każdą osobę która wchodzi na salę na moje zajęcia.
Jestem w tym z czym tańczycie, z czym jesteście, co porzucacie i co pozostaje w Was kiedy zajęcia dobiegają końca.
Jestem jak radar.
Czucie Was jest moją marką.
Wiem jak ważne i potrzebne jest umieć to wyważyć.

To małe 'Nie’ porusza ludzi, obserwuję to.
Budzi szacunek, otrzeźwia ale też staje się powodem do zbędnych opinii na mój temat.
Dużo jest wokół tego procesów, bardzo to ciekawe.
Czy ktoś przestaje mnie lubić tylko dlatego że nie chcę się przytulać?
Czy jestem mniej fajna kiedy nie robię po czyjejś myśli?
Czy jestem od tego żeby utulić jak mama?
Albo być tą która obejmuje?
Nie, nie jestem.

Przytulenie bez zapytania bywa dla mnie ciężkie, zamiast przyjemne, ponieważ jesteście esencją Waszej wytańczonej historii która potrzebuje czasu na ułożenie się w Was, a nie zostać przelaną na mnie lub wsparta o moją uwagę.
Ja tylko stoję z boku.

To do czego dążę to przede wszystkim samodzielność i uważność na to co wewnątrz.
Towarzysząc, dając uwagę, nie odrzucając ale dbając o siebie.

Wnoszę potrzebę aby w mojej przestrzeni w naszym tu i teraz nastąpiło subtelne wyczuwanie gdzie są nie tylko nasze osobiste granice, ale również i naturalne granice – potrzeby bliskości oraz potrzeby nietykalności u innych.
Będziemy uczyć się tego na parkiecie.

Czuję że kolejny krok w rozwoju nas jako grupy, wspólnoty to na nowo odbudowanie relacji z własną cielesnością.
Respektowanie jej, rozpoznanie potęgi jej możliwości i wielowymiarowości, odsłonięcie potrzeb i przełamanie obaw aby je wyrażać.
Tych które są na tak – dotknij mnie, zobacz mnie, przytul mnie i tych które mówią 'tylko dotąd’.

Autorką wpisu jest: Haga Zawitowska

Share on facebook
Facebook
Share on google
Google+
Share on linkedin
LinkedIn

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *