Kiedy wchodzę na szkolenie do firmy, do grupy ludzi to najpierw zamykam oczy i czuję…
Czucie to takie wąchanie, słuchanie, smakowanie tylko innym zmysłem…
Nie każdy go ma w rozwinięciu.
Mój – zupełnie niepostrzeżenie i bez planu – rozwinął się mocno.
To trochę jak znawcy wina specjalizują się w temacie i po zapachu już wiedzą o winie bardzo bardzo wiele…
Tak właśnie ja czytam świat – czując.
Potem dochodzi kilka innych kanałów informacyjnych, ale o nich kiedy indziej…
No wiec tak czuję sobie to, co jest i już wiem co robić i jak, aby ludzie otworzyli się, wiedza wraz z praktyką dotarły jak najgłębiej…
Brzmi magicznie.
A jest dla mnie całkiem zwyczajne…
Dzięki temu uczę medytacji, uważności, świadomego oddechu lekko i prosto. Mówię tak, że każdy zrozumie – i menadżer najwyższego szczebla i robotnik na produkcji.
Pracuję z zespołami nad tym aby ludzie się widzieli… siebie wzajemnie – nie tylko samych siebie…
Taka alchemia wtedy się dzieje.
Myślisz, że to zbyt szalone dla biznesu?
Ja wiem, że to bardzo, bardzo potrzebne. I wiem – od swoich Klientów – jak wiele zmienia – na zawsze…
Czujesz?
Czuj!
Zapraszam!