Znasz to uczucie głębokiej samotności?
Smutku z powodu pojedynczości, niezrozumienia, przytłoczenia życiem?
Ja znam…
Poczucie, że nigdzie nie pasujesz, nikt cię do końca nie rozumie, a nawet jak będziesz tłumaczyć to nie zrozumie i tak….
W gruncie rzeczy każdy człowiek krąży głównie wokół siebie.
Swoich spraw, swojej drogi…
Niby łączy się w grupy, nawiązuje przyjaźnie, szuka drugiego człowieka ale najczęściej nie z ciekawości drugiego człowieka tylko z pustki i samotności – poszukuje miejsca w aurze bliźniego na złożenie swych ciężarów.
I nic w tym złego….
Warto jednak się temu przyglądać, mieć świadomość, że nawet w największym tłumie nie zaznasz ukojenia od samotności…. Bo w tym tłumie każdy jest znowu i dalej „o sobie”…
Ileż to związków, przyjaźni na całe życie, rodzin, grup rozpada się bezpowrotnie zostawiając gorycz i poczucie pustki, niesprawiedliwości, osamotnienia jeszcze głębszego…
Rozpada się abyśmy wreszcie ocknęli się z relacyjnej iluzji…
Relacje oparte na oczekiwaniu, że wreszcie ta pustka przestanie boleć, że dziura się zatka (a przecież to większość relacji jest) rozpadają się z hukiem po to aby dać ci zrozumienie tej najważniejszej prawdy:
„Na koniec masz tylko siebie”!
I Siebie doglądaj, ze sobą buduj, siebie rozpoznawaj, siebie pokochaj….
A reszta będzie git.
I promise you my friend!