Kiedy idę do lasu szukam ciszy ✨
Nie jest to proste w taki dzień jak dziś kiedy pogoda piękna, stolica szuka wytchnienia…
Fajnie, że do natury ludzi ciągnie.
Na zdrowie.
Siedziałam dziś nad tą wodą w lesie nieopodal dróżki i kładki. Patrzyłam w słońce, spijałam światło, łączyłam się z Ziemią.
I nagle drobne zmarszczki na naskórku wody zawołały moją uwagę. Weszłam w nie całą sobą. I poczułam jak falowanie wody, milimetrowe fale na jej powierzchni zmieniają się wraz z nadchodzącymi dźwiękami.
Na mały moment stałam się tą wodą, połączyłam się z nią całą wodą swoją.
Inaczej falowałyśmy kiedy kładką biegły dzieci, inaczej kiedy zaśpiewał ptak, jeszcze inaczej kiedy z drogi doszły nas fale dyskutującej pary…
Były mikro chwile ciszy, w której odczuć można było puls lasu, puls Ziemi a falowanie we mnie przyniosło wspomnienie szamańskich bębnów przy ogniu – miarowe, kojące, takie domowe…
Żadna to nowina ale doświadczenie każe mi głosić dzisiaj, że każdy dźwięk, każdy krok, każda myśl jaką wysyłamy z siebie rezonuje jak kosmos długi i szeroki swoją wibracją – swoim bitem. Odbija się, przenika, przekształca i transformuje.
Kreuje przecież…
I taka myśl – a co gdyby kreować wszystko świadomie?
Myślą, mową, każdym gestem, krokiem….
A co gdyby jak najmniej poruszać wodę?
Upłynnić ruchy jak do tańca, spowolnić, odciążyć kroki jak bezpieczna łania, ściszyć głos a może czasem po prostu pomilczeć…
W ostatnim czasie szukam ciszy…
Im częściej ją spotykam tym częściej słyszę subtelne dźwięki, subtelne drgania, czuję je całą sobą….
Cisza mówi dobitnie.
Cisza mówi prawdziwie.
Cisza mówi o tym co jest naprawdę…
W kakofonii tego świata ciszy nam trzeba.
Pięknego kreowania w najbliższym czasie dla nas 🙏💚
Sat Nam ✨💫